Droga Igi Świątek była już naznaczona niezwykłymi kamieniami milowymi, ale jej najnowsze osiągnięcia zwiastują coś jeszcze większego: początek nowej ery. Dzięki przełomowemu zwycięstwu w Wimbledonie, które dopełniło kolekcję tytułów Wielkiego Szlema na kortach ziemnych, twardych i trawiastych, Świątek oficjalnie dołączyła do rzadkiej klasy mistrzyń All-Surface – grupy zarezerwowanej wyłącznie dla najbardziej wszechstronnych zawodniczek w historii tenisa.

Jej transformacja w ciągu sezonu była imponująca. Pomimo nieuniknionych spadków formy i ogromnej presji związanej z byciem mistrzynią multi-Slama, Świątek nadal prezentowała regularność, która stała się jej znakiem rozpoznawczym. Mecz po meczu przypominała światu tenisa, dlaczego pozostaje jedną z najtrudniejszych przeciwniczek w turnieju – skoncentrowana, taktycznie bystra i niezłomna psychicznie, gdy stawka jest najwyższa.
Ale to, co wyróżnia Świątek, to nie tylko to, co osiągnęła, ale także to, jak idzie naprzód. Podczas gdy wiele zawodniczek zwalnia, ona już zmieniła biegi w kierunku 2026 roku, wracając do treningów z nową intensywnością. Jej nastawienie jest jasne: rozwijać się, stawać się silniejszym i utrzymać przewagę. To ten rodzaj głodu, który definiuje mistrzów, którzy nie są zadowoleni ze swojego CV — chcą więcej i są gotowi na to zapracować.
Z ugruntowanym doświadczeniem na wszystkich nawierzchniach, solidną formą i już rozpoczętymi przygotowaniami do kolejnego sezonu, Świątek jest w silniejszej pozycji niż kiedykolwiek. Jeśli ten impet się utrzyma, 2026 rok może być rokiem, w którym nie tylko zdominuje — ale i na nowo zdefiniuje granice własnej wielkości.









